Czy twoje dziecko już siada?

 

To jedno z najczęstszych pytań, które słyszą rodzice. Wielu z nas z niecierpliwością czeka na ten moment – pierwszy samodzielny siad. Ale... czy naprawdę powinniśmy go „uczyć”? Czy warto ćwiczyć siadanie?

Nie chcę wskazywać jednej „słusznej” drogi. Ale jeśli dziecko nie siada, warto zadać sobie pytanie:
czy ma aktywne wzorce powiązane ze sterowaniem ciałem, które może uruchomić bez uczenia – spontanicznie, nieświadomie?

 

Dlaczego moje dziecko nie siada?

To pytanie otwiera wiele kolejnych:
Na jakim etapie wieku biologicznego jest?
Czy jego ciało i układ nerwowy są gotowe?
Czy ma motywacje i do tego narzędzia posturalne – te zapisane w jego genetycznym kodzie?

 

Wiek kalendarzowy to nie wszystko.
To, że dziecko ma 10 miesięcy, nie oznacza, że jest gotowe na samodzielny siad. Każde dziecko dojrzewa inaczej. I jeśli nie siada, warto szukać przyczyny – a nie uczyć go pozycji, do której jego ciało nie jest jeszcze przygotowane.

 

Prof. Václav Vojta jako pierwszy zwrócił uwagę na to, że sterowanie postawą i motywacja są ze sobą nierozerwalnie związane.
Jego myśl towarzyszy mi w całym procesie fizjoterapii. To właśnie dzięki niemu nauczyłam się patrzeć uważniej na motywację dziecka i jego kontakt wzrokowy – bo to z nich często wynika aktywacja postawy i gotowość do ruchu.
Ale motywacja potrzebuje narzędzi wykonawczych użytych nieświadomie .

 

Zamiast uczyć siadania – zadbajmy o zrozumienie.
Diagnoza, obserwacja, wspieranie naturalnych wzorców ruchu – to jest klucz. Pokazywanie i powtarzanie „jak usiąść” może zablokować inne ważne funkcje i drogi, które dziecko miałoby szansę odkryć samodzielnie.

 

Zawsze pytajmy: czy odpowiadamy na potrzeby dziecka – czy dorosłych?
Bo może Twoje dziecko nie siada .... Bo? Bo układ nerwowy nie daje zielonego światła. Dlaczego? To wymaga diagnostyki, a nie... szukania filmów jak nauczyć dziecko siadać.

 

Zamiast zaczynać od pytania: „Jak nauczyć dziecko siadać?”, zacznijmy od pytania:
„Dlaczego dziecko siada?”
To pytanie prowadzi do głębszego zrozumienia jego rozwoju.

 

Moja fascynacja ontogenezą – rozwojem ruchu dziecka – trwa od zawsze. I wiem jedno: diagnoza i przyczyna są ważniejsze niż metryka.